Hej :)
Od jakiegoś czasu zdarzają się pytania o moją pielęgnację paznokci. Dziś zgodnie z Waszym życzeniem postanowiłam opisać ją dla Was.
Otóż, Moje Kochane, pielęgnacja moich paznokci naprawdę nie jest skomplikowana. Ze swojego doświadczenia wnioskuję, że najważniejszym elementem jest dobra odżywka i jej systematyczne stosowanie a także dbanie o utrzymywanie odpowiedniego nawilżenia dłoni.
Wydaje mi się, że są dwa nazwijmy to odłamy osób względem pielęgnacji. Ja należę do tych, które nie uważają malowania lakierami za szkodliwe, wręcz przeciwnie, warstwa lakieru położona na bazę w postaci odżywki wzmacnia moje paznokcie i chroni przed uszkodzeniami mechanicznymi. Wiem, że jest spore grono osób, którym służy unikanie malowania i wcieranie w płytkę olejków. Nie potępiam tej metody, jednak u mnie się ona nie sprawdza. Moje paznokcie niepomalowane są bardziej podatne na urazy i niestety olejki nie są w stanie odpowiednio ich wzmocnić, a poza tym jak wiecie kocham malować :D
Więc właściwie jak dbam o paznokcie? Opiszę w kilku punktach podstawowe reguły, których się trzymam.
Obowiązkowo dobra odżywka jako baza pod lakier
Jak już pisałam wyżej,
zawsze noszę pomalowane paznokcie. Pierwsza moja zasada, która wydaje mi się najważniejsza i trzymam się jej bez wyjątków to
używanie skutecznej odżywki w postaci bazy pod lakier kolorowy. Przed każdym malowaniem nakładam odżywkę cienką warstwą, co nie tylko pomaga wzmocnić paznokcie, ale też ogranicza przebarwienia.

Wypróbowałam sporo odżywek i od bardzo dawna wierna jestem
NailTek Foundation Xtra. Co w niej nadzwyczajnego? Jest to baza zarówno odżywcza jak i wypełniająca nierówności. Wysycha na mat, sprawia, że lakier przyjemnie się nakłada i wydaje mi się, że przedłuża jego trwałość. Z moimi paznokciami zdziałała cuda. Niestety jest dosyć droga, ale za to niesamowicie wydajna. Używam jej od roku i nadal mam 1/4 opakowania, jeszcze nadaje się do użytku, mimo małej ilości. Warto polować na nią w promocji lub szukać na allegro.
Aha, przyznaje uczciwie, że nie jestem pewna bo nie mam kartonika, ale chyba zawiera formaldehyd. Jeśli unikacie go w tego typu produktach to inne odżywki, które całkiem dobrze wspominam: Inglot z metioniną, Sally Hansen Maximum Growth, Nail Shot 10w1.
Od czasu do czasu super dawka nawilżenia
Raz na jakiś czas, szczególnie wtedy, gdy mam wrażenie, że moje paznokcie są przesuszone, robię im
dzień SPA :) Zmywam wtedy lakier, dokładnie myję dłonie, robię peeling i
wcieram w płytkę preparat nawilżający.
Preparatów używam różnych, właściwie na zmianę. Zazwyczaj bywa to:
Oliwka do paznokci - zasadniczo nie mam ulubionej. Uważam, że każda się nadaje. Obecnie najczęściej stosuję oliwkę w pisaku firmy "krzak" :P
Nawilżający mus do paznokci z Wibo - całkiem fajny preparat, który w moim odczuciu naprawdę nawilża. Jest w postaci żelu, który nanosi się na płytkę i czeka do wchłonięcia.
Serum wzmacniające z wapniem i wit.C z Lovely - podobny w działaniu do musu z Wibo.
Czekam koło 15 minut, żeby preparat wchłonął się i smaruję obficie dłonie kremem. Po minimum godzinie myję dłonie i przystępuję do malowania.
Codzienne kremowanie
Ważnym aspektem utrzymania moich dłoni i skórek w dobrym stanie jest
kremowanie. Ja preferuję lekkie kremy nawilżające. Może nie jestem jakimś maniakiem kremowania, ale jednak dbam o to, by stosować
krem minimum kilka razy dziennie.
Zawsze na noc i w trakcie dnia jak tylko mam możliwość i pamiętam. Zauważyłam u siebie, że sam wybór kremu nie jest tak ważny jak jego
regularne stosowanie. Naprawdę warto się przekonać do smarowania, bo wygląd dłoni i skórek ulega znacznej poprawie.
Nie znoszę lepkiej i tłustej warstwy na dłoniach, więc wybieram z reguły smarowidła lekkie i szybko wchłaniające się. Lubiłam np. Ziaję kokosową,
Barwa Miss, Cztery Pory Roku, czy krem awokado z Oriflame. Nie mam ulubieńca i lubię próbować nowości :) Ogólnie krem musi być.
Czas na skórki
Skórki doprowadzam do porządku wtedy, kiedy widzę, że o to proszą. Nie staram się robić tego nadmiernie często, bo uważam, że nie ma potrzeby dodatkowo ich męczyć.
Schemat mam prosty:
nakładam żel do usuwania skórek, czekam minutkę i odpycham skórki metalowym kopytkiem. Następnie ewentualny nadmiar przycinam delikatnie cążkami.
W tym celu mam stały zestaw, którego nie wymienię na żaden inny.
Żel do skórek Sally Hansen - cudowny preparat, najskuteczniejszy, jaki miałam. Lekko rozpuszcza błonki na paznokciu, dzięki czemu pozbycie się ich jest bajecznie proste. Cena dosyć wysoka, ale jest go dużo i jest bardzo wydajny. Myślę, że spokojnie starczyłby mi na kilka lat!
Metalowe kopytko - niezastąpione, skuteczne i trwałe.
Cążki - wiem, że są przeciwnicy wycinania. Moje skórki czasem tego wymagają, nie wystarcza im zwykłe odpychanie.
Skracanie i nadawanie kształtu

Tego też nie robię często, raczej wtedy, gdy odczuwam taką potrzebę.
Nigdy nie obcinam paznokci nożyczkami. Zawsze
w celu skrócenia i nadania kształtu używam pilnika papierowego.
Skracając piłuję w dwie strony, ale wykańczając i nadając kształt w jedną.
Zauważyłam, że nadmierne zwężanie płytki przez piłowanie boków paznokcia owocuje w moim przypadku większym narażeniem na łamanie, więc raczej tego unikam.
Nie używam polerki, bo uważam, że jest to zbędne i może osłabiać paznokcie.
I to by było na tyle moich zabiegów pielęgnacyjnych :) Plan prosty, ale dla mnie bardzo skuteczny. Jeszcze 2-3 lata temu nawet bym nie przypuszczała, że moje paznokcie będą w tak dobrym stanie. Kluczem jest regularność, jednak wierzcie mi łatwo wyrobić sobie dobre nawyki. Teraz nie wyobrażam sobie pomalowania paznokci bez odżywki lub nienasmarowania dłoni kremem przed zaśnięciem.
A Wy jak dbacie o swoje paznokcie?
Buziaki,
Hinata