Strona główna O Autorce Bloga Paznokcie Kontakt/Współpraca

czwartek, 31 października 2013

Włosowy plan na listopad '13

Hej :)
Przepraszam Was bardzo, że tak długo mnie nie było. Dopiero we wtorek wieczorem wróciłam od K., w środę czekała mnie kupa prania i gotowania, a dziś rano dowiedziałam się, że mój dziadek znowu trafia do szpitala i pojechałam z nim na izbę przyjęć. Pewnie wiecie jak długo czeka się w szpitalu na przyjęcie i wstępne badania... no więc niedawno wróciłam do domu. Jeszcze wisi nade mną pranie i sprzątanie, ale postanowiłam, że dla odmiany najpierw przyjemności, potem obowiązki :P

Zdjęcie pochodzi z www.tapeciarnia.pl
Dzisiaj przedstawię Wam plan pielęgnacji na listopad. Nie rozpisuję każdego dnia czy konkretnych schematów, a jedynie ogólne założenia. Więc...

W listopadzie postawię na minimalizm (o ile jest on w ogóle możliwy w moim przypadku). Pewnie moje stałe bywalczynie wiedzą, że zwykle stosuję złożone kombinacje kosmetyków. Tym razem zamierzam trochę to zmienić.

1. Olejowanie! W październiku jakoś szczególnie się do niego nie przykładałam, na moich włosach gościły głównie maski. Teraz chciałabym systematycznie nakładać olej na włosy. Nie typuję żadnej konkretnej metody, postawię na freestyle :)

2. Mniej masek! Nie znaczy to oczywiście, że z nich zrezygnuję. Chciałabym trzymać maski krócej (zwykle około 1h, teraz maksymalnie 30-40 minut) i zrezygnować z nakładania kilku masek po sobie. Od czasu do czasu chciałabym postawić jedynie na lekką odżywkę.

3. Mycie! Regularne raz na tydzień szamponem oczyszczającym, pozostałe raczej OMO. Zamierzam częściej myć skalp szamponem, a rzadziej sama odżywką.

4. Siemię lniane! Kiedyś mi pomogło, może sprawdzi się i tym razem. Chcę zmobilizować się do regularnego gotowania glutka i wykorzystywania go na różne sposoby.

5. Walka z wypadaniem! Mam zamiar wcierać w listopadzie aktywne serum babuszki Agafii, minimum raz na dwa dni. Niestety dopadło mnie wzmożone wypadanie, nie wiem czy to kwestia farby czy jesieni... zresztą nieważne, trzeba wytoczyć działo i walczyć :D

6. Peeling skalpu! Nie ma chyba dla mnie lepszej metody na masaż skóry głowy. Ja najbardziej polubiłam się z peelingiem kawowym. Chcę stosować raz w tygodniu i połączyć go z oczyszczaniem mocniejszym szamponem. Może również pomoże w walce z wypadaniem...

7. Pokrzywa! Chcę wrócić do picia naparu. Kubek mocnej pokrzywy dziennie powinien pomóc na wypadanie i może nawet przyspieszy porost.

Dlaczego właśnie tak?
W mojej pielęgnacji od dawna prym wiodą maski. Chcę zobaczyć, jak moje włosy zareagują na wprowadzenie częstego olejowania przy mniejszym udziale masek. Liczę na dobre nawilżenie, wygładzenie i koniec z łamaniem (tak, moje włosy się chyba obraziły i łamią się, choć nie na wielką skalę).

P.S. A zgadniecie co umila mi dzisiejszy wieczór?


Oczywiście kominek z Yankee Candle. Dzisiaj wybrałam wosk Camomile Tea, przecudowny, magiczny i ciepły zapach idealny na jesienne dni. Ostatnio i ja zachwyciłam się woskami i olejkami zapachowymi. Mam nawet w planach specjalną serię postów o zapachach w różnym ujęciu, niekoniecznie tylko kominkowym i pokojowym... ;)
Biegnę po gorącą herbatkę i życzę miłego wieczora :*
Buziaki,
Hinata

sobota, 26 października 2013

Violet Star My Secret Sandy nr 174

Hej! :)
Ostatnio spodobała mi się faktura pisakowa na paznokciach. Dlatego do mojej kolekcji trafiły dwa nowe piaski od My Secret. Dziś bohaterem posta jest jeden z nich, zapowiadany już piasek z MySecret nr 174 Violet Star. 
Zapraszam na swatche :)




Jak widzicie jest to bardzo przyjemny wrzosowy fiolecik, nie zbyt ciemny wzbogacony różowym brokatem. Drobinki po wyschnięciu lakieru stają się subtelne i widoczne przede wszystkim w słońcu i w świetle sztucznym.

Na tym zdjęciu udało mi się uchwycić drobinki i piaskowy efekt lakieru

A tak prezentuje się w buteleczce

Krycie: konieczne dwie warstwy, po nałożeniu drugiej mamy pełne krycie
Trwałość: u mnie 2 warstwy wytrzymały 3 dni, więc w normie
Aplikacja: w porządku, lekko gęstszy niż zwykły lakier, łatwo rozprowadzić go rónomiernie
Schnięcie: w porządku, dwie warstwy na bazie z odżywki schną w około 20 minut
Cena: 7,99 zł/ 10 ml






Ciekawa jestem jeszcze jak prezentowałby się pokryty topem. Może zrobię taki eksperyment. Przypuszczam, że uwydatniło by to te drobinki i efekt byłby zbliżony do tego w buteleczce.
Próbowałyście kiedyś nanieść top na piasek?


I jak Wam się podoba piasek od MySecret?


Pozdrawiam,
Hinata

środa, 23 października 2013

Schauma Kids szampon i odżywka - recenzja

Hej dziewczyny!
Dzisiaj mam dla Was recenzję szamponu dla dzieci od Schaumy. Jesteście ciekawe jak się sprawdził u mnie? Zapraszam do przeczytania :)



Szampon jest raczej ogólnie dostępny m.in. w marketach, kosztuje około 7-8 zł/ 250 ml. Butleka jest urocza, czyż nie? :) Do tego wygodna i wytrzymała.

Wydajność, zapach, konsystencja:
Szampon nieźle się pieni co skutkuje dobrą wydajnością. Konsystencja jest typowo żelowa. Miał pachnieć malinami... no to malina niestety nie jest, zapach kwaśny, jak jakaś oranżada. Nie jest nieprzyjemny, ale oczekiwałam słodkiej malinki, a tu klops :/

Skład:


Jeżeli chodzi o detergenty to szampon możemy zaliczyć do tych łagodnych. Z substancji powłokotwórczych mamy pq-10, które jest łatwo zmywalne i w ilości śladowej, bo po zapachu. Niestety nie ma śladu po obiecywanej odżywce, to raczej tylko chwyt marketingowy :/

Efekty:
Czego oczekuję od łagodnego szamponu?
Ma dobrze domywać skalp, nie wysuszać długości, dobrze się pienić i nie sprawiać, że włosy są tępe w dotyku.

Jeżeli chodzi o domywanie i pienienie to do szamponu nie mam zarzutów. Skalp był po nim odświeżony i domyty, a szampon jest wydajny i całkiem dobrze się pieni.

W sprawie efektu tępych włosów to jest neutralny, moje włosy nie były po nim skrzypiące, ale znam szampony po których aż przyjemnie się się wplata palce w mokre włosy. Tutaj było pośrednio. Ale to akurat jestem w stanie zaakceptować.

Na początku nie zorientowałam się, że to on jest sprawcą, ale...przesusza moje włosy. W tym przypadku niestety szampon nie spełnił moich oczekiwań. Nawet mycie metodą OMO nie zdało się na zbyt wiele. Niestety, ale szampon przesusza moją bardzo wrażliwą długość. Po dwóch myciach nim pod rząd jest to już zauważalne. Dla mnie to jest wada niewybaczalna.

Podsumowując:
Niestety ten szampon nie sprawdził się na moich włosach. Doliczając do tego niespecjalny zapach szczerze przyznam, że nie mam zbytnio chęci zużywać go nawet jako żel pod prysznic (została mi jakaś 1/3 opakowania). Możliwe, że spróbuję jeszcze wzbogacić go jakimś olejkiem. Jeśli nawet tak nie zda egzaminu to raczej umyję nim pędzle albo upiorę sweter i więcej do tego koleżki nie wrócę.

Być może u osób z mniej podatnymi na przesuszenie włosami sprawdzi się lepiej. Odradzam go osobom o wysokoporowatych, podatnych na wysuszenie włosach.

Miałyście przyjemność z tym szamponem? U Was też suszył długość? A może polecicie mi jakiś fajny szampon, który nie przesusza włosów?

Buziaki,
Hinata


poniedziałek, 21 października 2013

Gloden Rose Rich Color nr 22 - klasyczne jesienne bordo + zapowiedzi lakierowe


Hej hej :) 
Dzisiaj znowu lakierowo, mimo, że musiałam obciąć pazurki. W końcu krótkie też wyglądają fajnie pomalowane. Tym razem przedstawiam Wam lakier z mojej ulubionej serii Golden Rose. Jest to klasyczne metaliczne bordo. Podoba mi się w nim to, że kolor jest głęboki i trwały.

W słońcu podchodzi pod czerwień:



A w cieniu jest to typowe, szlachetne bordo:


A tutaj w buteleczce również w słońcu:

 
Krycie: bardzo dobre, jest to jeden z moich najlepiej kryjących lakierów. Na zdjęciach jedna warstwa, która już daje fajny efekt.
Trwałość: położony jedną warstwą na odżywkę trzymał się 3 dni, po dwóch warstwach potrafiłam go nosić 5 dni a z topem tydzień.
Aplikacja: przyjemna, lakier ma fajny, szeroki pędzelek, który dobrze rozprowadza lakier. Konsystencja ok, nie za rzadka, nie za gęsta.
Schnięcie: dość szybkie, na twardo jedna warstwa około 10 minut.
Cena: 6,90 zł/ 10,5 ml








...........................................................................................................................................

I na koniec pora na zapowiedzi lakierowe :)

Ostatnio w moje łapki wpadły cztery ciekawe lakiery od mySecret:


Dwa piaski z kolekcji Sandy i dwa z shimmerem z kolekcji Hot Colors.
Także niebawem spodziewajcie się postów z tymi lakierami w roli głównej. Jeśli któryś z nich Was zaciekawił, to śmiało dajcie znać w komentarzach :)

Buziaki,
Hinata

sobota, 19 października 2013

Garnier Olia 8.0 Blond - efekty farbowania

Hej!
Jak Wam niedawno pisałam po nieudanym farbowaniu Palette 219 (relacja tutaj) postanowiłam pokryć całość włosów inną, troszkę ciemniejszą i nie tak popielatą farbą. Wybrałam Garnier Olia nr 8.0. Czy drugie farbowanie dało lepszy efekt? Zapraszam do lektury :)

W opakowaniu farby standardowo znajdziemy tubkę z kremem koloryzującym, tubę z kremem utleniającym, rękawiczki, instrukcję oraz odżywkę po farbowaniu w buteleczce, która starczy na więcej niż jedno użycie(!).
Po wyciśnięciu do miski obu tubek konsystencja farby była bardzo kremowa, ale nie zbyt gęsta, tak jak w przypadku bardziej tłustych odżywek o raczej rzadszej konsystencji. Farba nie ma charakterystycznego, nieprzyjemnego zapachu. Powiedziałabym nawet, że pachnie nawet przyjemnie, a na pewno neutralnie.

Nakładanie na odrosty było przyjemne, nic nie ściekało, a sama farba bardzo dobrze się rozprowadzała. Nakładałam najpierw na miedziany odrost po Palette i wyżej, potem na resztę włosów. Niestety na reszcie włosów farba nie chciała się już tak ładnie rozprowadzać. Wyobraźcie sobie suche włosy pokryte tłustawą maską... Musiałam dodać odrobinkę wody. Farba akurat starczyła na pokrycie całych moich włosów o długości do połowy łopatek, co przy farbowaniu samodzielnie jest niezłym wyczynem (przynajmniej w moim przypadku :))

Spłukałam ją tak jak radzi producent po upływie około 30 minut.

Efekty:
Zdjęcia po lewej to Garnier Olia 8.0, a po prawej wcześniejszy efekt osiągnięty Palette 219.

Tutaj widać odrosty, nie wychłodziła ich, ale za to wyrównała znacznie różnicę pomiędzy nimi a tym szarym paskiem po Palette:




I długość, widać, że Olia dobrze poradziła sobie z wyrównaniem podłych rudości, lekko przyciemniła włosy i nadała im bardziej naturalny wygląd. 



Podsumowując:
Jestem zadowolona przede wszystkim z wyrównania koloru. Odcień na zdjęciach jest lekko bardziej słoneczny, na żywo wyszło troszeczkę bardziej zimno, jak to Garniery z zero po przecinku farba ma troszkę domieszki zieleni. Teraz kolor wygląda bardziej naturalnie. Póki co szczególnych strat w kondycji włosów nie widzę. Jeśli tak pozostanie to z wielką chęcią przy następnym farbowaniu powórcę do Olii :)

Znacie farby Garnier Olia? Lubicie? Jak Wam się podobają efekty po 8.0?

Buziaki,
Hinata

piątek, 18 października 2013

Palette Natural Colors 219 Popielaty blond - relacja z średnio udanego farbowania

Hej dziewczyny!
Dzisiaj wreszcie postanowiłam ufarbować włosy. Wcześniejsze farbowanie miało miejsce 22 sierpnia, czyli prawie 2 miesiące temu. Farbowałam Garnierem 111 i przyznam, że nie byłam szczególnie zadowolona, nie wyszło mi jeszcze równomiernie, a odrosty wzięło na pomarańczowo.
Z tego powodu tym razem zdecydowałam się na farbę o mocniejszym utleniaczu - Palette 219 Popielaty blond.

Co znalazłam w opakowaniu farby:



Mamy tubkę z kremem koloryzującym, buteleczkę utleniacza 12 %, rękawiczki, instrukcję użycia i saszetkę z odżywką.

Krem koloryzujący i utleniacz wycisnęłam do miseczki i wymieszałam. Farba śmierdziała straszliwie przy mieszaniu, na szczęście przy nakładaniu już było ok, nie odczuwałam z tego powodu dyskomfortu. Wymieszana wyglądała tak:


Farba ma gęstą, kremową konsystencję, co bardzo, ale to bardzo ułatwiło mi nakładanie, Byłam pozytywnie zaskoczona, bo zwykle trafiałam na rzadkie, które lubiły skapywać z pędzla. Tutaj nic takiego nie miało miejsca.
Mieszankę nałożyłam na odrosty - potrzebowałam sporo, bo przez prawie 2 miesiące wyhodowałam sporo ponad 2 cm odrostu a chciałam jeszcze złapać te wcześniejsze odrosty po nieszczęsnym Garnierze ze złocisto-pomarańczowymi refleksami.
Trzymałam na odrostach około 40 minut, po tym czasie zmalaksowałam na długości i potrzymałam około 5-7 minut.
Zmyłam, umyłam włosy szamponem Joanna Naturia i...
... niestety odrosty pokryło na miedziano, trochę lepiej niż po Garnierze, ale nadal to nie było to. Poza tym włosy wcale się nie wyrównały,a nawet różnica w kolorze się uwydatniła. Poniżej miedzianego odrostu był poziomy pasek włosów w kolorze szaro-niebieskim, a rudawe refleksy z długości pozostały...

Zdjęcia:

 Wybaczcie puch, włosy były jedynie umyte szamponem Joanny i wysuszone suszarką, nie kładłam nawet odżywki po farbowaniu, bo już czułam co się święci ;) Zdjęcia wykonane w świetle dziennym przy oknie:

To nie jest padanie światła, takie smugi pozostały po farbowaniu
Odrosty i poniżej lekko widać pasek w kolorze szaro-niebieskim, na żywo różnica bardziej oczobijna

 No niestety, dla mnie to jeszcze nie czas na samo malaksowanie po długości. Odrosty następnym razem poddam chyba wstępnej kąpieli rozjaśniającej, bo już nie mam cierpliwości za każdym razem chodzić z miedzianymi refleksami na czubku głowy.

Na całe szczęście nie trzymałam farby na długości prawie wcale, więc mogłam pozwolić sobie na jeszcze jedno farbowanie. Poleciałam szybko do Rossmanna po farbę, trochę ciemniejszą z nadzieją, że pomoże zrównać kolor.

Druga część farbowania inną farbą w najbliższym czasie. Niestety oświetlenie nie pozwoliło mi na uwiecznienie efektów.
Zdradzę tylko, że skorzystałam z palety Garnier Olia. Niestety widziałam efekty jedynie w sztucznym świetle, ale wydaje mi się, że jest lepiej i na razie jestem zadowolona. Nie widzę, żeby włosy jakoś szczególnie ucierpiały, może lekko je podsuszyło. Oby tak pozostało.


Wy też miałyście różne wpadki z farbowaniem? Chętnie poczytam :)

Pozdrawiam,
Hinata

czwartek, 17 października 2013

Jak napisać plan pielęgnacji włosów? Kilka rad.

Hej :)
Te osoby, które czytają mnie stale wiedzą, że wczoraj miałam obronę magisterki. Udało się, już po! Teraz mogę powiedzieć oficjalnie, że 5 lat studiów już za mną i mogę pochwalić się tytułem magistra chemii :) Już zaczynam trochę tęsknić za moją katedrą i jej pracownikami i napada mnie nostalgia życiowa. Wczoraj miałam ciężki dzień, po obronie dopadł mnie depresyjny nastrój. Dzisiaj jest już trochę lepiej. Pewnie nagroda w postaci zakupów poprawiłaby mi humor, ale niestety samochód odmówił posłuszeństwa i nie za bardzo mam jak przejechać się do sklepu :/ A chciałam zafundować sobie nowe woski YC, odwiedzić Yves Rocher i sklep Golden Rose. Przydałyby mi się też jakieś wygodne buty na jesień, bo na razie kupiłam tylko botki na obcasie.

Jak zapowiadałam wracam do Was teraz z pełnym zaangażowaniem.
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kila zasad dotyczących tworzenia planu pielęgnacji włosów. Może okażą się przydatne. Zapraszam do lektury :)

1. Częstotliwość mycia włosów planujemy patrząc na nasze indywidualne potrzeby. Nie starajmy się myć na siłę częściej niż tego potrzebują, ani zbyt rzadko. Dlatego częstotliwość myć ustalamy według naszych potrzeb i ewentualnie modyfikujemy później obserwując potrzeby naszych włosów lub nie ustalamy planu na konkretny dzień, tylko rozpisujemy kolejne mycia.

2. Nie ma sensu rozpisywać planu na zbyt długi czas. Lepiej rozpisać np. 4-5 myć lub czas około tygodnia i powtarzać ten plan cyklicznie.

3. Planu nie należy ślepo się trzymać, tylko modyfikować go dostosowując do naszych potrzeb. Trzeba pamiętać też, że wszelkie ingerencje we włosy (np. farbowanie, rozjaśnianie, trwała...) a także zmiany pogody mogą zmieniać potrzeby naszych włosów. Może się okazać, że to co cały czas służyło naszym włosom przed farbowaniem może się po nim nie sprawdzić.

4. Należy dobrze poznać posiadane kosmetyki. Np. ja do każdej swojej maski/odżywki przypisuję kategorię: proteinowa, emolientowa, humektantowa, mieszanka, inna.
proteinowa - czyli zawierająca w swoim składzie spore ilości keratyny, jedwabiu lub innych protein, np. pszenicznych
emolientowa - tutaj przypisuję wszystkie maski z przewagą olejów, ze sporą ilością silikonów lub parafiny
humektantowa - czyli zazwyczaj prosta odżywka, w której składzie wysoko są np. aloes, pantenol, gliceryna i inne humektanty
mieszanka - kiedy trudno mi jednoznacznie określić główne składniki, ma kilka różnych w podobnych proporcjach
inna - tutaj wszelkie ekstrakty ziołowe, soki owocowe, glinki, maski zakwaszające itp.

5. Pamiętajmy o zachowaniu równowagi wszystkich składników i dopasowaniu jej do potrzeb naszych włosów. Jeśli nie jesteśmy pewne spróbujmy zacząć od proporcji bezpiecznych i modyfikować je obserwując reakcje włosów.

 6. Niektóre elementy pielęgnacji powtarzamy przy każdym myciu (np. serum na końcówki, odżywka b/s), a inne mogą być stosowane rzadziej (jak np. proteinowe kuracje, olejowanie...)

7. Na co należy zwrócić szczególną uwagę?

proteiny - zbyt rzadko używane mogą sprawić, że włosy będą bezkształtne i wiotkie, za to zbyt duża ilość sprawi, że włosy będą sztywne i sianowate

emolienty - wspaniale dociążają, zatrzymują nawilżenie włosów, jednak nadmiar może prowadzić do obciążenia i przyklapu

mycie szamponem oczyszczającym - jest konieczne raz na jakiś czas, na początek warto wprowadzić ok. raz w tygodniu, potem obserwując włosy zmieniać częstotliwość

Zaprezentuję Wam przykładowe plany pielęgnacji. 

Przykładowy plan dla włosów normalnych, niezniszczonych:
Plan jest minimalistyczny, rozpisany na około tydzień przy myciu włosów co 2 dzień. Jako stałe elementy przyjęłam ochronę końcówek silikonowym serum oraz odżywkę b/s.Uwzględnia raz w tygodniu dostarczenie solidnej porcji protein, jedno olejowanie, jedną maske emolientową oraz jedno mocniejsze oczyszczenie z założeniem mycia włosów metodą OMO.

Jest to plan minimum, który nie powinien zbędnie obciążyć włosów, ale pozwoli na zachowanie  równowagi składników odżywczych.


Przykładowy plan dla włosów suchych, potrzebujących dociążenia:

A tutaj podobnie mamy plan mycia co 2 dni na około tydzień, olejowanie co 2 mycie, plan bardziej złożony z próbą dociążenia włosów (sporo emolientów)  i z zastosowaniem protein mniej więcej raz w tygodniu.


Oczywiście są to tylko przykładowe plany. Najlepszy plan pielęgnacji dobierzemy same opierając się na obserwacjach własnych włosów i próbując różnych konfiguracji.

Ja osobiście nie stosuję planu, za to co mycie dobieram odpowiednie produkty patrząc na stan moich włosów. Jednak uważam, że na początku warto zacząć od planu, który z biegiem czasu będzie modyfikowany do potrzeb, by nie pogubić się w tym natłoku wiedzy, nie zaburzyć równowagi i nauczyć się systematyczności.

Piszecie sobie plany pielęgnacji? Czy może tak jak ja pielęgnację dobieracie na bieżąco?

Buziaki,
Hinata

poniedziałek, 14 października 2013

Jestem obrzydliwym zakupoholikiem! :P


Wiem, wiem, niedawno był post zakupowy, a ja znowu zaszalałam. Zrobiłam napad na Hebe. Niestety 16-tego mam obronę i już nie będę miała okazji zbyt często bywać w tej drogerii :( W mojej okolicy są dwa Hebe: jedno około jakieś 25 km ode mnie, ale około 8 km od mojego wydziału, więc czasami sobie pozwalam na wycieczki, a drugie w samym centrum Łodzi, gdzie znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem :/ Więc niedługo raczej nie będę miała okazji na zakupy tam, a Hebe szczerze ubóstwiam.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi kolejny post zakupowy, ale szczerze nie mam kiedy wziąć się za tworzenie konstruktywnych postów pełną parą, za 2 dni obrona magisterki, więc muszę zasiąść do przygotowań. Niebawem ( pewnie już w środę :D) wrócę do Was na dobre, a tym czasem zapraszam do obejrzenia zakupów :)

Co ostatnio wpadło do mojego koszyka?


1. Płyn micelarny Bielenda Kolagenowy - bardzo chciałam wypróbować płyn micelarny, a moje kosmetyki do demakijażu kończą się. Trafiłam na niezłą cenę 8,99 zł

2. Pomadka Essence nr 52 In the nude - bardzo lubię tą serię pomadek, mam już 3. Niedługo pokażę Wam, jakie efekty dają na ustach. Ten odcień było bardzo ciężko dostać w Naturach w mojej okolicy, zawsze był wykupiony. Kupiłam w standardowej cenie 8,99 zł.

3. Arganowa maska 8w1 Eveline Argan + Keratin - zaciekawiła mnie ta seria, maska ma bardzo ładny skład bez silikonów(!) za to mnóstwo ekstraktów i na 4 miejscu olej arganowy. Była w promocji za 21,99 zł za aż 500 ml! Jestem po pierwszym użyciu i mogę powiedzieć, że efekt póki co jest rewelacyjny - włosy miękkie, dociążone i wygładzone, nawilżone i błyszczące :) Oby tak dalej, coś ostatnio mam nosa do wybierania perełek :D

4. Kolagenowe płatki pod oczy Purederm - ostatnio bardzo skupiłam się na pielęgnacji twarzy, różnych maseczkach itp. Zaciekawiła mnie ta koreańska marka, postanowiłam dać jej szansę :) Płatków jest sporo, bo aż 30 szt. i były w promocji za 8,99 zł.

5. Maseczki samorozgrzewające z płatkami owsianymi i morelą Purederm - każda 3,99 zł. Starczą mi każda na jakieś 2-3 użycia.

6. Serum intensywnie regenerujące Perfecta z wit. C - nie widziałam go w Rossmannie, a lubię maseczki Perfecty. Skusiłam się i po pierwszym użyciu jestem zadowolona. Kosztowało 2,99 zł i starczy mi na sporo użyć, myślę, że minimalnie 4.

7. Gąbeczki do podkładu - dobra, wiem, jestem sroka i nic na to nie poradzę :) Serduszko niesamowicie mnie ujęło. Gąbeczki kosztowały 3,99 zł.

W drugiej turze zakupów w Hebe kupiłam prezent dla mamy: kremy na dzień i na noc oraz maseczki a także płatki na oczy truskawkowe, kiwi i cytrynowe - zostały u Krzysia.

Oczywiście jak to ja napadłam również na Biedronkę ;)


Spośród sporej oferty kosmetycznej wybrałam:

1. Odżywkę do włosów DeBa - byłam ciekawa,skład ładny, jednak odżywka po pierwszym użyciu spowodowała u mnie niesamowity puch. Winowajca to masło shea w składzie. Jeśli nie uda mi się wymyślić dla niej ulepszenia, to chyba będę musiała ją oddać :( Na szczęście kosztowała jedynie 5,99 zł.

2. Róż do policzków Bell - brakowało mi w kolekcji jasnego, czystego różu. Skusiłam się i jestem z niego całkiem zadowolona :) Cena około 6 zł.

3. Płyn micelarny BeBeauty - dorwałam go w końcu, muszę wypróbować! Póki co jestem na tak, zobaczymy jak się spisze na dłuższą metę. Zapłaciłam ok. 4 zł.

4. Serum na końcówki Marion z olejkiem arganowym - niestety nie ma na zdjęciu :(

Odwiedziłam też Piotra i Pawła, gdzie kupiłam moje pierwsze woski Yankee Candle :D


Na zdjęciu niestety tylko jeden o zapachu kwiatowym z nutą rumianku. Drugi - różany został u Krzysia. Oba są cudne, przepięknie i bardzo intensywnie pachną i są mega wydajne. Już mam chęć na kolejne. Rozważam też wypróbowanie podróbek. Miałyście może?

No i na koniec mój prezent na obronę od rodziców :) Początkowo chciałam czytnik e-booków, ale jednak zdecydowałam się na tablet :)


A jak tam Wasze zakupy?

Pozdrawiam Was i wracam do nauki, zostały 2 dni a materiału wcale nie ubywa :/ A uwierzcie mi, zdecydowanie wolałabym teraz tworzyć dla Was posty i czytać Wasze blogi.
Trzymajcie za mnie kciuki :)
Hinata

czwartek, 10 października 2013

Delikatne pomadki Essence nr 63, 53 i 52

Pomadki od Essence od jakiegoś czasu goszczą często na moich ustach. W swojej kolekcji mam 3 kolory, które dziś Wam zaprezentuję :)

 





Pomarańczowy kolor ze złotymi drobinkami, jednak na ustach nie są zbyt nachalne.


Delikatny, jasny róż bez drobinek, kolor niezbyt mocny, jednak widoczny. Idealny na dzień.













Delikatny kolor, w opakowaniu wydaje się być "korektorowym" beżem, ale na ustach staje się lekko różowawy i nie daje efektu podkładu na ustach.











Wszystkie pomadki na są mocno kryjące, intensywność koloru można stopniować ilością nałożonej pomadki. Wykończenie we wszystkich przypadkach jest lekko błyszczące, właściwie są to takie pomadko-błyszczyki. Przypominają trochę pomadki Wibo Eliksir.

Jeżeli chodzi o trwałość - typowa dla tego rodzaju pomadek, nie mają dużej ilości pigmentu, więc nie ma co się spodziewać, że pozostaną na ustach długo. Dla mnie porównywalna do pomadko-błyszczyków innych, droższych firm (np. L'oreal).

Co do wpływu na kondycje ust - moich nie wysuszają, natłuszczają i lekko nawilżają. Nie jest to może efekt taki jak po pomadce ochronnej, ale na plus. Niestety jedyną wadą, jaką w nich widzę jest podkreślanie większych suchych skórek.

Cena to 8,99 zł, moim zdaniem adekwatna. Bardzo lubię te pomadki i z wszystkich trzech jestem zadowolona.

Znacie je? Lubicie?

Pozdrawiam,
Hinata

wtorek, 8 października 2013

Piasek od Wibo - Wow glamour sand nr 3

Ostatnio dobrze znana firma Wibo wprowadziła na rynek  nową serię lakierów o nazwie "wow". Znajdziemy w niej 3 rodzaje lakierów: piaski brokatowe, piaski matowe oraz matowe topy z drobinkami brokatu. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie skusiła się na któryś z lakierów. Do mojego koszyka trafiły dwa lakiery z serii, które pokazywałam niedawno w poście zakupowym tutaj.

Dzisiaj pokażę Wam pierwszy piasek w mojej kolekcji. Jest to lakier z serii wow glamour sand - efekt brokatowego piasku nr 3.


Lakier na zdjęciach wychodzi jak brąz, ale w rzeczywistości jest to zgaszony fiolet z różowymi i złotymi drobinkami (bardzo nie chcą wyjść na zdjęciu).


Faktura lakieru jest piaskowa, wyczuwalnie chropowata, ale nie przeszkadza w noszeniu, nie zaczepia się o swetry.
Lakier w buteleczce wygląda na bardzo świecący i brokatowy, natomiast po wyschnięciu na paznokciu matowieje i drobinki dają zdecydowanie delikatniejszy, mniej skrzący efekt.

Udało mi się uchwycić różowe i złote drobinki :)

Krycie: bardzo dobre, na zdjęciach jedna warstwa lakieru
Trwałość: jedna warstwa lakieru położona na odżywkę wytrzymała około 3 dni. Lakier delikatnie starł się z końcówek i pojawiły się minimalne odpryski. Myślę, że po dwóch warstwach będzie znacznie lepiej.
Zmywanie: trochę trudniejsze niż zwykłego lakieru, ale nie takie mozolne jak w przypadku brokatów.
Cena: za lakier zapłacimy około 8 zł/8,5 ml















Miałyście już do czynienia z nową serią Wibo? Ja mam już chęć na kolejny piasek z tej serii :)

Buziaki,
Hinata

niedziela, 6 października 2013

Aktualizacja włosowa wrześniowo-październikowa

Spóźniona, ale jest!
Niestety jak już pisałam pod koniec września zmogła mnie choroba :/ Do tego stopnia, że nie miałam siły na pielęgnację i bałam się myć włosy, żeby się nie doprawić. Odwdzięczyły mi się koszmarnym wypadaniem i fochem na wszelkie późniejsze zabiegi, ale na szczęście sytuacja już jest jako tako opanowana. Niestety to już ten czas, gdy światło nie sprzyja fotografowaniu :/

Zatem prezentuję dzisiaj aktualizację, włosy świeżo po myciu suszone suszarką:


Włosy odżyły i wreszcie są miękkie, miłe w dotyku i już nie takie suche jak po chorobie.
Macie okazję obserwować mój odrost - ostatni raz farbowałam 21.08 więc już koło półtora miesiąca temu. Nie chcę ich dodatkowo maltretować farbą (a niestety cały czas są nierówne i muszę kłaść też na długość), więc farbowanie planuję na okolice 21.10.
Miesięczny przyrost określam na 1,5 cm (mierzone na odroście).

Przez ostatni czas skupiałam się głównie na dostarczaniu włosom na długości wszystkiego, co najlepsze.

W ostatnim czasie moje włosy polubiły się z:

Regenerum - tak jak przypuszczałam po podcięciu końców, którym nic już nie było w stanie pomóc sprawdza się świetnie, niestety została mi porcja na 1 użycie :/

Odżywką Joanna Naturia miód i cytryna wzbogaconą kroplą serum silikonowego - podpatrzyłam u Gapy i teraz nielubiana odżywka sprawdza się rewelacyjnie.

Szamponem Planeta Organica Oliwkowym - świetne łagodne myjadło. Włosy po nim nie są splątane i wysuszone.

 Maską Tołpa -daje świetny efekt bez silikonów, jestem po 2 użyciu i jak na razie jestem bardziej niż bardzo na tak!

Olejkiem GP arganowym - stosuję na długość, ten olejek ostatnimi czasu stał się moim ulubieńcem.

Czego nie lubią:

Balsamu toskańskiego Planeta Organica - susz i tyle. Wypróbuję na sam skalp, bo skład piękny, a efekt na włosach gorzej niż zły :/

Odstawiłam picie pokrzywy ze względu na ból i suchość w gardle. Mam zamiar do niego niebawem wrócić. W najbliższym czasie zamierzam rozpocząć kurację Aktywnym serum na porost włosów Babuszki Agafii.

A jak się mają Wasze włosy?

Buziaki,
Hinata

sobota, 5 października 2013

Ostatnie zakupy - BioDermic i Wibo

Hej!
Ostatnio mało kupuję włosowych kosmetyków, za to sporo pozostałych dobrodziejstw kosmetycznych przybywa w mojej szafce ;) Ostatnio skusiłam się na zamówienie z BioDermic, jeszcze załapałam się na wyprzedaż. Zakupy miały być większe, ale niestety już nie są dostępne kremy do rąk i krem kawiorowy na noc. Oto co przyniósł mi kurier:




Krem kawiorowy na dzień dla mamy (14,99 zł)
Podkład matująco-kryjący no.2 (14,99 zł) - zamówiłam średni kolor, a przysłali mi najjaśniejszy :/ Ale może i lepiej, bo stapia się z cerą i wygląda ok.
Tonik nawilżający z ekstraktem z oliwek (5,99 zł)
Peeling do rąk z ekstraktem z winogron (5,99 zł)

Skusiłam się również na drobne zakupy w Rossmannie:


Gumki do włosów kupiłam w promocji 1,99 zł / 4 szt. - świetne, miękkie, bez metalowych elementów, jeżeli jeszcze będę w Rossmannie podczas promocji to dokupię kolejne opakowanie!


Nie mogłam przejść obojętnie obok szafy Wibo, w której pojawiły się nowe lakiery :) Dorwałam Matowy Top Coat z płatkami brokatu nr 2 (biały) i Efekt brokatowego piasku nr 3 (ciemny fiolet). Miałam ochotę na matowe piaski, ale niestety kolorystyka mi nie przypadła do gustu :/ Na szczęście brokatowy piasek jest ekstra i już czaję się na kolejny tym razem zieleń :)

Cienie Lovely Matte Make Up - trafiłam w "cenie na do widzenia" za 3,49 zł! Ostatnio szukałam neutralnych matów. Skusiłam się na nr 7 - kremowy i zimny brąz oraz nr 4 - brudny róż i szarość.

Od lewej nr 7 i nr 4

No i znowu przeszłam się do SH :) Zakupy nie były szczególnie owocne. Skusiłam się jedynie na czerwone spodnie-rurki w zawrotnej cenie 8 zł. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie jak się okazało, że rozmiar 158 cm jest na mnie idealny :D

A Was co ostatnio skusiło?

Pozdrawiam,
Hinata

czwartek, 3 października 2013

Denko wrzesień '13 - cz. 2 - reszta

No i przyszła pora na resztę zużyć :) Nie jest tragicznie, ale mam nadzieję, że w październiku pójdzie lepiej. Bez zbędnego przedłużania:

Kąpiel i balsamowanie:


1. Algi do kąpieli BingoSpa - dostałam w prezencie w zestawie z żelem pod prysznic i szamponem. Jakość tego produktu jak i żelu pod prysznic jest marna. Zapach jak to w przypadku BingoSpa... no cóż, rewelacyjny nie jest, dla mnie pachnie trochę gumą do żucia (?) męczył mnie. Ciało po użyciu wymaga balsamu, w duecie z żelem wysuszał skórę. Jestem na nie!

2. Żel-olejek pod prysznic Ol Dusche Isana winogrono i orchidea - przyjemny, trochę gęstszy żel pod prysznic. Nie wysusza, ładnie pachnie i do tego niedrogi. Na pewno kiedyś wrócę do tej serii Isany.

3. Żel pod prysznic Original Source malina i wanilia - całkiem miły zapach, żel nie wyróżnia się żadnymi szczególnymi właściwościami. Przypuszczam, że w przyszłości skusi mnie jakiś zapach i kupię żel tej marki.

4. Żel z oliwka ryżową pod prysznic Lirene - rewelacyjny żel, który pozostawia skórę pięknie pachnącą i jedwabistą. Mam wrażenie, że faktycznie pielęgnuje. Z pewnością do niego wrócę.

5. Mleczko do ciała Johnson's Baby - próbeczka, przyjemny zapach, nawilżenie przeciętne. Nie zachwycił mnie i wątpię bym kupiła go w wersji pełnowymiarowej.

6. Mleczko do ciała SOS 5% urea Eveline - jak ja się z nim męczyłam! Zapach zupełnie mi nie podpasował, balsam nie nawilża jakoś szczególnie, za to pozostawia na skórze lepką warstwę. W końcu zużyłam jako substytut balsamu pod prysznic. Nigdy więcej...

Twarz:


1.Pianka do mycia twarzy Rival de Loop - bardzo przyjemna pianka oparta na łagodnych detergentach. Dobrze zmywa zanieczyszczenia i jest pioruńsko wydajna. 2 pompki starczają na dokładne umycie twarzy. Nie pobiła mojego ulubionego żelu z Biedronki (czasem minimalnie ściągała). Jednak chętnie jeszcze kiedyś kupię.

2. Dwufazowy płyn do demakijażu Bawełna Bielenda - kupiłam jako odmianę dla dwufazówki z Ziaji. Nie widzę między nimi praktycznie żadnej różnicy. Płyn bardzo dobry, świetnie radzi sobie z demakijażem oczu  i pewnie jeszcze do niego wrócę.

3. Maseczka z efektem liftingu wolumetrycznego Bielenda - zużyłam na pół z mamą, przyjemna maseczka, jednak nie ma co liczyć na cud. Dobrze nawilża i wygładza skórę. Może jeszcze kiedyś się skuszę.

Reszta:


1. Zmywacz do paznokci acetonowy Isana - mój ulubiony zmywacz. Doskonale zmywa nawet 5 warstw lakieru i do tego pozostawia na paznokciach miły zapach, od którego chyba się już uzależniłam. Kupuję regularnie.

2. Krem do stóp przeciw odciskom i zgrubieniom Green Pharmacy - krem pachnie leśną kostka sedesową :) Nie radził sobie niestety z piętami, ale za to pięknie zmiękczył pozostałości po pęcherzach. Będę szukać dalej.

3. Mini-dezodorant Isana Secret Rose - całkiem fajny maluch, idealny do torebki czy na wyjazdy. Chroni przed potem nie najgorzej i fajnie pachnie. Już mam drugi tym razem inny zapach.


Ufff... to by było na tyle i już mogę wynieść mój worek denkowy na śmieci :) Oby w przyszłym miesiącu poszło jeszcze lepiej.

Buziaki,
Hinata

środa, 2 października 2013

Denko wrzesień '13 - cz. 1 - włosy

Hej!
Wrzesień dobiegł końca i uzbierałam prawie całą torbę pustych opakowań. W tym miesiącu denko jest spore, ale nie jestem z siebie do końca zadowolona, bo kilka produktów przeszło na kolejny miesiąc.
Dzisiaj pierwsza część denka - kosmetyki do włosów.



1. Lotion przeciw puszeniu got2b - pozostałość sprzed włosomaniactwa, leżał sobie i czekał aż się zorientowałam, że termin ważności minął. Przyjemny kosmetyk, który spełniał swoją funkcję. Niestety w składzie same oblepiacze. Raczej się nie skuszę.

2. Odżywka Isana niebieska - recenzja - bardzo przyjemna odżywka, do której z pewnością wrócę.

3. Shauma odżywka w spray'u krem i olejek - recenzja - być może kiedyś się jeszcze skuszę, ale chcę wypróbować inne.

4. Maska Gliss Kur Color Protect - recenzja - raczej nie kupię ponownie, może kiedyś spróbuje innej wersji.

5. BingoSpa Maska z Glinką Ghassoul - dla mnie zbyt lekka, ale dobrze sprawdzała się do mycia włosów odżywką, radziła sobie nawet z olejami. Nie kupię ponownie bo jest słabo dostępna, a odżywek do mycia jest duży wybór.

6. Maska Ziaja intensywny kolor - bardzo przyjemna maska o pięknym zapachu. Sprawia, że włosy stają się bardzo gładkie i przyjemne bez obciążenia. Ma jeden minus - włosy się do niej przyzwyczajają i niestety nie mogę używać jej zbyt często. Chyba jedyna z serii jest bez protein. Chętnie kiedyś znowu kupię.

Jak widzicie denko włosowe z września nie jest olbrzymie, ale i tak nie jest źle. Niebawem kolejna część denka - reszta kosmetyków. Całość na fotografii grupowej prezentuje się tak:


A jak tam Wasze denka? Jesteście zadowolone ze swoich zużyć wrześniowych?

Pozdrawiam,
Hinata
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Nie zgadzam się na kopiowanie i jakiekolwiek wykorzystywanie treści mojego bloga oraz zdjęć bez mojej wiedzy i zgody. Stanowią one moją własność, a kradzież własności intelektualnej jest karalna!