Nowy rok i za razem nowy miesiąc mamy już od kilku dni. Dziś żegnam się z ostatnimi wyrzutkami starego roku, więc zapraszam do obejrzenia mojego denka z grudnia 2013 :)
Włosy
1. Maska Kallos Crema Midollo & Placenta - jejku jak ja długo jej używałam! Wreszcie sięgnęła dna i obiecałam sobie, że następnym razem jak przyjdzie mi ochota na kupienie całego litra maski zastanowię się 3 razy. Nadawała się do mycia i w OMO jako pierwsze O, szału nie robiła. Nie skuszę się na nią więcej.
2. Maska Garnier Fructis Hydra Liss - z początku sprawdzała się słabo, z czasem odpowiednio podrasowana przypadła mi do gustu. Całkiem dobra maska, być może jeszcze kiedyś do niej wrócę.
3. Szampon z odżywką Schauma Kids - zawiódł mnie niestety, bo przesuszał włosy. Resztka poszła do mycia pędzli. Już się nie skuszę na żaden szampon dla dzieci Schaumy.
4. Farba Schwarzkopf Natural & Easy 542 Srebrzysty średni popielaty blond - jestem bardzo zadowolona, kolor z początku wyszedł dużo ciemniejszy i mocno szary, jednak szybko się dopłukał. Farba trochę przesusza włosy, jednak wybaczam jej, bo kolor moim zdaniem jest rewelacyjny. Kryje nierówności. Wygląda bardzo naturalnie i z pewnością do niego wrócę.
5. Farba Palette Natural Colors 100 Skandynawski blond - robiłam nią tylko odrosty i powiem Wam, że rozjaśniła ładnie, choć nadal były widoczne żółte tony. Szału nie ma. Co do przesuszania z racji farbowania samych odrostów nie jestem w stanie nic powiedzieć, nie zauważyłam żadnej zmiany w kondycji.
Twarz
1. Woda Różana - bardzo lubię, szczególnie do rozrabiania i spryskiwania glinki czy błota. Tym razem kupiłam wodę kewrową, bo akurat różanej brakło.
2. Krem matujący Essence my skin - recenzja
3. Tonik oliwkowy BioDermic - całkiem przyjemny, fajnie nawilżał skórę. Tonik ładnie pachnie i swoje zadanie spełnia dobrze, choć jedynym jego minusem jest fakt, że przy aplikacji trzeba uważać na oczy - jak dostanie się do oka to piecze i wywołuje łzawienie. Przecieranie nim powiek odpada, a znam takie, którymi spokojnie można odświeżać te okolice. Opakowanie raczej małe bo tylko 120 ml. Jeśli będzie dostępny stacjonarnie to może kiedyś jeszcze kupię, przez internet raczej nie, bo inne produkty BioDermic średnio mi podpasowały, a jednej rzeczy nie opłaca się zamawiać.
4. Maseczka Peel-off Rival de Loop - całkiem fajna, ja lubię maseczki Rossmannowe, bo są tanie i całkiem dobrej jakości. Na pewno do niej wrócę.
5. Micelarny el nawilżający do mycia i demakijażu BeBeauty - już kolejne (nie wiem nawet które) opakowanie. Bardzo lubię zarówno ta wersję jak i krem-żel łagodzący. Bardzo delikatny, nie przesusza, formuła bez SLS i w dodatku przyzwoicie myje... czego można chcieć więcej?
Ciało
1. Olejek do kąpieli Bieledna Johimbina piżmo & jaśmin - całkiem przyjemny, choć z olejkiem nie ma wiele wspólnego, to raczej tradycyjny płyn do kąpieli. Zapach ma taki jakie lubię - zmysłowy, perfumowy. Szkoda tylko, że nie utrzymuje się długo na ciele. Mam jeszcze w zapasie kolejny z tej serii :)
2. Żel pod prysznic Kamill mleczko rabarbarowe - całkiem dobry i taniP żel pod prysznic o niebanalnym zapachu (faktycznie czuć rabarbar). Nie wysuszał mojej skóry i mył bez zarzutu. Mam w zapasie jeszcze dwie wersje zapachowe ;)
3. Peeling myjący Kiwi Joanna - jednak wolę peelingi solne lub cukrowe o tłustej bazie. Ten jest ok, z pewnością sprawdzi się przy okazji dziury w budżecie, bo ściera nawet nieźle. Mam jeszcze żurawinowy w zapasie.
4. Dezodorant Isana Aloesowy - cóż... z początku byłam nawet zadowolona, choć wydaje mi się, że z czasem przestał na mnie działać... no niestety, ale ochrona przed potem u mnie się nie sprawdziła, więc raczej nie wrócę do tego produktu.
Kolorówka
Nieee, nie zużyłam tych wszystkich tuszy w miesiąc, po prostu zrobiłam wreszcie czystki w kosmetyczce ;)
1. Lash Extension Effect Max Factor wodoodporny - bubel! Kupiłam na wakacje i pożałowałam. Nie wiem na czym ma polegać jego wodoodporność. Niby miał być zmywalny ale wodoodporny, a rozmazywał się gorzej niż zwykły tusz. W dodatku miał wydłużać... taaa, 15 minut malowania rzęs i żadnego efektu. To już drugi mój tusz tej firmy i drugi, który jest dla mnie całkowitym bublem. Never again!
2. False Lash Wings L'Oreal - efekt ok, choć nie powalał. Szybko wysechł... może to wina egzemplarza. Spodziewałam się więcej szału, już wiem, że w tym produkcie tego się nie doszukam.
3. Volum' Express Turbo Boost Maybelline - kupiłam, bo pamiętam, że w liceum był jednym z moich ulubionych i chciałam sobie przypomnieć dlaczego... cóż, niby ok, ale znam lepsze. Szybko zaczął się obkruszać.
4. No Limit Super Long Mascara Bell - tusz z Biedronki. Całkiem ok, długo był świeży. Wydłużał i trochę pogrubiał rzęsy. Ciut sklejał. Był w porządku, choć wolę bardziej spektakularny efekt.
5. Grand Volume Dimension 4D Mascara Bell - ten to dopiero ma szczotę! Wielka i niezbyt poręczna. Wygląda jak mocno pogrubiająca, choć nabierała bardzo mało tuszu. Efekt mizerny...
6. Maximu Length Volume Mascara Essence - kupiłam za namową Pani w drogerii i niestety zadowolona nie byłam. Niby ok, ale nadal bez szału. Trzeba się namachać, żeby było coś widać. W dodatku szczotka jest w moich rękach niebezpieczna - ile razy się nią w oko dźgnęłam... ;)
Reszta
1. Próbki żeli pod prysznic - pałętają się po domu i w końcu trzeba się ich pozbyć ;)
2. Zestaw maska + peeling Perfecta Spa - przyjemny zestawik, może nie stał się moim must have, ale od czasu do czasu kupuję. Fajnie wygładza i nawilża dłonie.
3. Zmywacz do paznokci Sensique - z początku byłam nawet zadowolona, choć nie dorównuje niestety w skuteczności Isanie. Nie szkodzi paznokciom, zmywa lakiery średnio, czasem trzeba się natrzeć... zwyklak. To była wersja kiwi - nie polecam, bo zapach jest raczej mało przyjemny, truskawkowa pachniała o niebo lepiej ;)
P.S. Wczoraj dobiegło końca rozdanie :) Wyniki opublikuję być może jeszcze dziś, bądźcie czujne! ;)
Buziaki,
Hinata
niedziela, 5 stycznia 2014
18 komentarzy:
Dziękuję za przeczytanie i rzeczowy komentarz, każdy jest dla mnie cenny i istotny. Nie mniej jednak uszanuj moją pracę i nie komentuj nie czytając treści posta i nie nakłaniaj mnie do obserwowania lub odwiedzin Twojego bloga - to nie jest tablica ogłoszeń, poza tym jeśli będę chciała, to sama tam trafię ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
acrylic paints
(10)
akcesoria
(2)
aktualizacje
(8)
bornprettystore
(3)
bubble nails
(1)
chevron
(3)
ciało
(4)
cienie
(3)
ćwieki
(3)
denko
(14)
depilacja
(1)
DIY
(10)
dłonie
(4)
dreamcatcher
(1)
farbki akrylowe
(6)
farbowanie
(4)
feathers
(2)
fryzury
(4)
geometryczne
(7)
ikat nails
(2)
kolorówka
(4)
krata
(1)
kremy
(2)
kwiaty
(13)
lakiery
(75)
layering
(1)
maseczki do twarzy
(2)
mini-recenzje
(44)
mix
(4)
MoYou
(6)
nailart
(41)
nailcare
(4)
naklejki
(1)
neon
(4)
oczy
(2)
ombre
(1)
ozdoby
(3)
panterka
(2)
paznokcie
(83)
paznokciowy klub
(4)
peeling
(2)
pielęgnacja paznokci
(5)
pielęgnacja wlosów
(4)
pióra
(2)
pomadki
(1)
recenzje
(50)
róż
(1)
stamps
(13)
stemple
(14)
swatch
(31)
twarz
(7)
usta
(2)
Winstonia
(1)
włosy
(55)
zakupy
(26)
zdobienia
(40)
Nie zgadzam się na kopiowanie i jakiekolwiek wykorzystywanie treści mojego bloga oraz zdjęć bez mojej wiedzy i zgody. Stanowią one moją własność, a kradzież własności intelektualnej jest karalna!
Spore to denko ;)
OdpowiedzUsuńmaseczkę z Rossmanna peel-off bardzo lubię, a z BeBeauty używam żelu do twarzy normalizującego z drobinkami peelingującymi - jak dla mnie jest bardzo dobry ;)
ale wielkie denko;) U mnie stale zastój...
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam maskę z placentą i szału nie robi, a dodatkowo pachnie dla mnie jak płyn do prania :P Miałam wodę kewrową, a do różanej się przymierzam :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci poszło wykańczanie w grudniu :) Ja też kiedyś farbowałam tym srebrzystym popielatym blondem N&E i też byłam bardzo zadowolona, właśnie mi przypomniałaś o tej farbce :) Maseczka Garniera świetnie się u mnie sprawdza i faktycznie wygładza włosy. Żel BeBeauty to również mój hit, kupuję na zmianę z tym Lidlowym :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-***
Spore denko ;). Ja miałam stąd peeling Joanny. Ma piękny zapach , ale skład kiepski :( Używam też żelu biedronkowego i jest świetny :)
OdpowiedzUsuńte wersji kallosa jeszcze nie miałam, uwielbiam wodę różaną
OdpowiedzUsuńMuszę kupić wodę różaną ;-)
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńZ tych rzeczy miałam tylko zmywacz do paznokci Sensique, rzeczywiście zapach był okropny a kupiłam większą wersję :/
sporawo Ci sie tego uzbieralo ;D
OdpowiedzUsuńnajbardziej ciekawi mnie ta woda rózana, gdzie ja kupilas? :D
tez lubie te maseczki z rossmanna ;D jak dla mnie sa git ;D
W sklepie z orientalną żywnością :)
Usuńnie wiedzialam ze w takich sklepach mozna ja dostac, o kurcze ; o
UsuńIlość pustych opakowań robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię te małe peelingi Joanny, miałam już niemal wszystkie wersje zapachowe.
Wodę różaną lub inną kwiatową zamierzam kupić.
A ja bym chętnie wypróbowała tego Kallosa, w moim domu maski schodzą strasznie szybko :D
OdpowiedzUsuńCo do spirali False Lash Wings, uzywam jej od dosc dawna, bo ja lubie, ale niestety rzeczywiscie bardzo szybko wysycha, do tego ta cena...;/ Zapraszam do siebie na rozdanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://wlosynaemigracji.blogspot.de/2014/01/noworoczne-rozdanie-3-x-50-ml-odlewki.html
Spore denko :) Kusi mnie zestaw do rąk z Perfecty :)
OdpowiedzUsuńporządki zawsze na dobre nam wychodzą :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu obiecałam sobie, że zużyję to co mam i kupię sobie litrowe maski: Kallosa, Stapiz i będę nimi się posługiwać. Ale teraz jak myślę, że opakowanie 250 ml długo zużywam to litrowe słoje dla wnuków jeszcze zostaną ;)
OdpowiedzUsuńMiałam żel Kamill o cudownym zapachu czekolada-kokos. Gęsty, nie wysuszał i zawierał masło kakaowe i kokosowe. Nawet umyłam nim włosy ;) Cudowne mają zapachy i niezłe składy, a do tego są w niskiej cenie
Tusz nr 2 uwielbiam! Żel micelarny z BeBauty też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuń